
Łukasz Kiszka Wiersz
wiosna i truskawki
tyle w nas samotności ile odrzuconych obietnic
ten wieczór obiecuje nam pamiątki
rozrzucone po pościeli włosy – miękkość ciała
przytulonego do wszystkich wad na ten czas
bezpiecznego pojutrza
zawsze marzyłem by pod siwą brodą
oprócz laski mieć odpowiednio dobrane usta
do rozgrzanych od życia słów. zadumę w oczach
tymczasem
rozmawiamy o kobietach których
nigdy nie będziemy już mieć
o braku złudzeń i o tym że będziemy
nieprzyzwoicie bogaci
i tyle. reszta Nas
dogoni
Tomasz Niziołek Wiersz
Choć życie rzuciło go w inne strony, był, jest i będzie Gorliczaninem. To tu stawiał pierwsze kroki w każdym aspekcie, także w poezji.
pokolenia
obchód zacząłem pod kościołem
na łwce w odstępie chwil
usiadło dwóch zranionych mężczyzn
podsłuchałem zapominając o manierach
wspomnienia ich dni
jeden wrócił z misji
drugi przed niemal wiekiem
bronił miasta
poszedłem dalej
przez przykrytą
makijażem wieku historię
między tramwajami studentów
przystankami studentów
sklepami studentów
swojego miejsca szukali inni
wyszarpanego jak poduszka
spod głowy
gramofonową igłą chcieli zagrać
cyfrową melodię ulic
wbijałem w nią rytm marsza
albo ody do czasu
gdy wiele godzin później
domykałem pętlę
dwaj zranieni mężczyźni
siedzieli w ciszy czytając z bruku
jeden walczył o ojczyznę nie tę
drugi nie o taką
AirAsia 8501
kolejnego dnia po końcu świata
pozwalałem falom (z braku alternatywy)
poznawać się po smaku
jak niemowlęciu
spieniona ślina płynęła po palcach
szukałem w piasku śladów miast
ulepione zamki wyschły
ziarna czekały na wiatr
donikąd
przysiadłem obok niewysokiego
łysego klifu
zwieszonego czoła
twarzy spękanej
od robienia min do zdjęć
przypływ przynosił pierwsze ciała

Edyta Czech Wiersze
Lat 23. Prezes bieckiego stowarzyszenia Maszynka Kreatywności. Absolwentka Uniwersytetu Pedagogiczngo im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie kierunek praca socjalna. Piszę/tworzę od prawie 10 lat z czego intensywnie publikuje od 5. Poza tym interesuję sie z psychologią oraz muzyką.
***
[w szle zanurzone myśli]
w szkle zanurzone myśli
utkana melodia dni
a każda kolejna kropla
szkicuje portret
łyk wspomnień
ze szczyptą pikantnych marzeń
magiczne historie
w każdym bezwstydnym hauście
nie chcę prawdy
obiecaj
że kiedy zobaczę dno butelki
nie znikniesz
i pochłonie mnie San Francisco
tak wszystko jest dobrze
tylko te chmury bardziej smoliste
niż wczoraj
nic się nie stało
nawet poruszyłam kącikami ust
nie w tę stronę
na prawdę świetnie
szkoda że procentowa czerwień
przestała poić złudzeniami
idę ostatni raz
na Golden Gate Bridge
bajka o żabie która
nie zamieniła się w księcia
to nie miała być komedia
czy zwykłe love story
dla głupiutkich dziewczynek
notorycznie inni
póki śmierć nie rozłączy
ale nie trzymasz mojej dłoni
gdy asfaltowe chmury
zasłaniają perspektywy
czuję
zbawienny zapach ołowiu
PAWEŁ BARSZCZ Fotograia